niedziela, 21 grudnia 2014

Remont!


Chcę oznajmić, że przez najbliższy czas wataha będzie zawieszona, gdyż będzie ona przechodzić dość poważny remont :) Blog na ten czas zostanie zamknięty, ale nie martwcie się nie potrwa to długo. Mam nadzieję, że zmiany jakie nadejdą będą wam się podobały.

Wasz Alfa Salvaro ^^

Od Salvaro CD Lily

Stałem tak chwilę, no cóż chyba stał się trochę nadopiekuńczy. Wzruszyłem ramionami i zrobiłem obojętną minę.
-Niech ci będzie, ale i tak uważaj. Mimo, że posiadasz taką moc jaką posiadasz to szwy zostały. Tylko, że ich nie widać, bo rana się zagoiła, ale pęknąć mogą zawsze.-Powiedział zrezygnowany. Wadera wyglądała na rozbawioną.
-Niech ci będzie będę uważać- odpowiedziała z uśmiechem.
<Lily?>

niedziela, 14 września 2014

Od Lily CD Salvaro

 Tyle czasu leżenia? No chyba nie...
-Wystarczy mi góra jeden dzień i będzie blizna. Potrzebuje tylko zregenerować siły.- To powiedziawszy, strzepnęłam sobie z oczu włosy. Basior spojrzał na mnie jak na kogoś niespełna rozumu. Ignorując to spojrzenie przysnęłam.
 Kiedy się obudziłam, zbliżała się noc. Czułam, że wróciła mi energia, więc spokojnie wstałam i uleczyłam się swoim żywiołem, co oczywiście mnie osłabiło ale takie jest życie. Zdjęłam opatrunki i zauważyłam, że została ledwo widoczna blizna- efekt zadziałał. Wesoło wyszłam z jaskini i poszłam zobaczyć choć trochę miejsc, gdzie trafiłam. I wtedy...
-Miałaś leżeć!- Krzyknął ten basior. Biegł w moim kierunku i, nie mogąc się powstrzymać, wybuchłam śmiechem. Znowu to samo spojrzenie "gdzie ty masz mózg?".
-Mam możliwość leczenia się żywiołem ale to pochłania trochę energii, więc dlatego chciałam tylko poleżeć- uśmiechnęłam się do niego.- I tak dziękuję za pomoc.
 <Salv?>

sobota, 13 września 2014

Od Salvaro CD Lily

Wojna Watah? Chyba jestem trochę z tyłu co do wiedzy na temat tego co się wokół mnie dzieje, mnie i naszej watahy. Trzeba się czegoś więcej dowiedzieć ...
-No pewnie- Odparłem ze zmęczonym uśmiechem. Ta "operacja" zajęła mu niemal cały dzień, a zszywanie... A właśnie wspomniał wcześniej o zszywaniu rany? Chyba nie, upsi!
-Wielkie Dzięki!- odparła wadera. Pokiwałem tyko głową w odpowiedzi.
- Za jakieś dwa tygodnie szwy powinny ci się już rozpuścić, ale do tego czasu masz bardzo na siebie uważać i nie wolno ci polować.Rana mogłaby znów ci się otworzyć i tym razem nie obejdzie się bez poważniejszych operacji. Co do jedzenia będziesz je dostawać, przykro mi, że tak to się skończyło, ale lepiej wycierpieć te dwa tygodnie niż cierpieć o wiele dłużej-Słowa może nie dodawały waderze za bardzo otuchyz ale taki już był nasz drogi Salvaro.
<Lily?>

Od Lily CD Salvaro

Od dłuższego czasu czułam tak paskudny zapach, że nie szło oddychać. To tak wygląda niebo? Podziękuję. O dziwo, czułam bicie serca, czyli jeszcze żyję. Powoli otworzyłam oczy zauważając, że jestem w jakiejś jaskini a niedaleko mnie kręci się obcy wilk, najpewniej to ten sam którego widziałam nim straciłam przytomność. Podniosłam głowę.
-Kim jesteś?- Zapytałam się go, na co od razu się odwrócił (stał plecami do mnie).
 -Salvaro, alfa tutejszej watahy. A ty?
-Lily...To ty opatrzyłeś ta ranę?- Zerknęłam na brzuch.
-Ta. Z czystej ciekawości, skąd masz tyle ran?
-Niedawno rozpętała się ostra wojna watah, kilka wilków ze mną przeżyło...-wzdrygnęłam się na samo wspomnienie.- czekaj, jesteś alfą watahy? Mogę dołączyć?
 <Salvaro?>

Od Salvaro CD Lily

Szedłem właśnie przez las, cieszyłem się z jedno dniowej wolności od Dakara, bo on postanowił się zdrzemnąć. Sen demonów zwykle jest dość długi i głęboki więc mało prawdopodobne by było gdyby nagle się obudził. No więc tak szedłem i całkiem przypadkiem zobaczyłem leżącą na ziemi waderę. Z brzucha leciała jej krew, dziwne... Rzadko kiedy można dostać tego typu rany, nawet od jeleniowatych zwierzaków. Było to długie i głębokie cięcie. Na 100% nie była to robota zwierzyny. Pod biegłem do niej i zacząłem badać sytuację. Nie było dobrze, wadera stała na krańcu przepaści, po jednej stronie miała śmierć, a po drugiej życie. Ja jednak wcale nie miałem zamiaru tak jej tu zostawiać szybkim ruchem wziąłem ją na grzbiet i pobiegłem do lecznicy. Znowu... Położyłem Wilczyce na specjalnym legowisku i oglądnąłem ranę. Następnie wziąłem kawałek jeleniej skóry i przycisnąłem ją do rany, by na chwilę zatrzymać krwawienie. Następnie sięgnąłem po potrzebne mi zioła, wrzuciłem je go miseczki i specjalnym "tłuczkiem" zacząłem robić maź. Potem, gdy lek był gotowy wziąłem miseczkę i łapą zacząłem nakładać przecier na ranę. To powinno zatrzymać całkowicie krwawienie i przyśpieszyć gojenie. Następnie wziąłem bandaże z jagnięcej skóry(była bardziej rozciągliwa) i owinołem brzuch wadery. W końcu wszystko było skończone, nawet nie zauważyłem kiedy zastał wieczór. Pacjentka powinna nie długo się obudzić, a zresztą chyba powinienem przenieść się do lecznicy jeśli, każdy nowy wilk ma być ranny.
<Lily?>

Od Lily

Szłam z coraz większym trudem. Od zakończenia wojny nie wiem czy ktoś z mojej rodziny przeżył...Nie znalazłam ich ciał, więc mam nadzieję, że przeżyli. Mi wojna załatwiła wiele ciężkich ran, które częściowo mogłam uleczyć, póki miałam na to siły. Niestety najgorsza rana na brzuchu otworzyła się przy skoku na zająca jako posiłek. Przed jedzeniem zdołałam ją jakoś obwiązać żebym nie wykrwawiła się za szybko ale to było nieuniknione. Dlatego szybko zjadłam i ruszyłam jeszcze słabszym krokiem przez utratę krwi. Nie mogłam się uleczyć bo pewnie bym padła na miejscu, więc krew ciepła ze mnie strurzkami.

Dotarłam do jakiejś watahy, jednak nie miałam już sił. Słyszałam czyjeś zbliżające kroki. Po chwili już leżałam na ziemi z trudem oddychając ledwo widząc. Kiedy zauważyłam zarys jakiegoś wilka, straciłam przytomność.



<Salvaro, Dakar?>

Nowa Piękna Wadera!


piątek, 29 sierpnia 2014

Od Salvaro CD Sharemoon

Zatkało mnie, zignorowałem to, że Dakarowi opadła wirtualnie szczęka.
-Yyyy... No pewnie... A kiedy..?- Zapytałem zakłopotany. Ukradkiem spojrzałem na drugiego basiora.
- Nie wiem... Może wieczorem. - Odparła niczym się nie przejmując Sharemoon.
-Dobrze. Będę czekać na ciebie przy wodospadzie kryształów- Odpowiedziałem. To miejsce było pierwszym jakie mi wpadło do głowy, a jako, że było ładne nie widziałem, żadnych przeszkód .
-Ok. To ja już muszę iść, pa!- odpowiedziała i sobie poszła. Wzruszyłem tylko ramionami i odwróciłem się do Valina.
-Ja też już będę lecieć. Muszę załatwić kilka spraw jak na Alfę przystało. Do zobaczenia!- Pożegnałem się i zająłem swoimi sprawami. Kiedy był już wieczór ruszyłem na umówione miejsce. Jak dotarłem usiadłem przy tafli wody i czekałem. W końcu pojawiła się Sharemoon.
-Hej!- przywitała się.
-Hej!- odpowiedziałem.
<Sharemoon?>

Powitajmy nowego członka! Kanachi Nomenaio!!!


środa, 20 sierpnia 2014

Zniknięcie!

Chciałbym bardzo wszystkich przeprosić za moje nagłe zniknięcie! Po Prostu nie miałem okazji wejść i wogule różne prywatne sprawy wydarzyły mi się itd. Ale teraz już jestem i obiecam wam, że już nigdy nie zniknę bez zapowiedzi!!!
Pozdrawiam Wszystkich!
Wasz Alfa Salvaro/Dakar

niedziela, 10 sierpnia 2014

Od Sharemoon CD Dakara

Po długim namyśle w końcu odpowiedziałam:
- Zgoda
Basior dał po sobie wyraźnie poznać że się uśmiecha.
- To może wreszcie pokarzę ci tereny... - Zaproponował
- Już je widziałam - Odpowiedziałam
- Ale jak to? - Zapytał zdziwionym tonem

<Dakar? Brak weny :/>

Od Sharemoon CD Salvara

- Hej Salv. - Powiedziałam uśmiechając się.
- Cześć... - Odpowiedział
- Kto to? - Zapytałam wskazując łapą na wilka obok niego.
- To Vailn - Odpowiedział
- Ale mów mi Emo - Wtrącił się basior.
- Ok. - odpowiedziałam
- Salv? - Zapytałam
- Tak? - Zapytał zaciekawiony.
- Może byśmy, no... spotkali się dzisiaj? - Zapytałam

<Salvaro? :3>

sobota, 9 sierpnia 2014

Od Dakara CD Sharemoon

-Zamieniłaś się w demona, nic więcej, no może tylko zaczęłaś uciekać. Salvaro pobiegł za tobą, ale ja go powstrzymałem by się nie zabił i ja skoczyłem na ciebie. W tedy ty się przemieniłaś z powrotem w siebie! W skrócie, dołączysz do watahy?- wypaliłem. Wszystko to mówiłem strasznie szybko. Taka już była moja natura, na szczęście!
-Cco?-zapytała zaskoczona.
-Pytam się czy dołączysz do naszej watahy?-Powtórzyłem.
<Sharemoon?>

Od Sharemoon CD Dakara

- T-tak - Powiedziałam.
Mało pamietałam z tego jak się zamieniłam w demona.
- C-co się stało? - Wydusiłam z siebie.
- Dasz radę iść? - Zapytał Dakar.
- Chyba tak... - Powiedziałam

<Dakar? Brak weny :/>

Od Emo CD Salvaro

- To może pokażę ci tereny.
-Okej.
-To choć pójdziemy najpierw na główną polane.
Szliśmy tak przez polane i spotkaliśmy tam białą waderę, ładną białą waderę.

<Sharemoon?>

Od Salvaro CD sharemoon

-Sal to ta wadera! Jest opętana przez demona śmierci!- krzyknął do mnie Dakar. Zacząłem za nią biec.
-Debilu co ty robisz, zabijesz się!- cały czas krzyczał Dakar, ale ja i tak go ignorowałem. Nagle poczułem, że tracę kontrolę nad ciałem, demon znowu zajął moje miejsce.
-Ty byś zginął, jednak demona nie da się zabić!- Krzyknął i pobiegł za waderą...demonem.

Dogoniłem ją/go i skoczyłem przytrzymałem przez jakiś czas demona, aż nagle wilki stracił przytomność i przede mną leżała ta sama wadera co wcześniej. Zeskoczyłem z niej i pomogłem jej wstać.
-Wszystko w porządku?- zapytałem.
-Oddaj mi już swoje ciało, proszę- powiedział Salvaro jednak ja jak on wcześniej mnie zignorowałem go.
<Sharemoon?>

Od Sharemoon CD Dakara/Salvaro

Basior nie odpowiedział.
- CO MU ZROBIŁEŚ?! - Wrzasnęłam tak głośno że basior o mało co się nie wywrócił.
- N-nic - Skłamał
- Ja WIEM że mu coś zrobiłeś
- Moja mina ci to zdradziła?
- NIE! JA ŚLEPA JESTEM!!! Czyli się przyznajesz?! - Wypaplałam ze złości.
- Jak to ślepa? - Zapytał zdziwiony Dakar
- Wyjaśnię ci kiedy indziej! - Krzyknęłam
Nagle sobie coś uświadomiłam.
- Jesteś demonem Salvara! - Powiedziałam i wystrzeliłam go w powietrze, a potem wybiegłam z jaskini. Nie przebiegłam daleko aż nagle poczułam, straszliwy ból na całym ciele i zemdlałam. Gdy się obudziłam leżałam w tym samym miejscu i znowu byłam demonem.
- No nie - powiedziałam do siebie.
Nagle coś huknęło i zobaczyłam Dakara leżącego na ziemi, otworzył oczy.
- I kto tu jest demonem? - Powiedział i zemdlał, a wtedy jego ciało zaczęło się zmieniać i w końcu przede mną stał Salvaro. Popatrzył na mnie ze zdumieniem.
- Kim jesteś? - Zapytał podejrzliwie, a ja zobaczyłam że wokół mnie robi się czarna mgła.
- Uciekaj! - Powiedziałam, obróciłam się i odbiegłam.

<Salvaro/Dakar?>

Od Salvaro CD Emo

-To ja cię zapraszam do mojej watahy, na razie są tylko dwie osoby. Ale ona istnieje dopiero od niedawna.-powiedziałem.
-To ja z chęcią dołączę, jeśli mogę?-odpowiedział basior.
-Oczywiście! Witaj w watasze. Jestem Salvaro-przedstawiłem się.
-A ja to co?- zapytał w mojej głowie Dakar, którego i tak zignorowałem.
<Emo?>

Od Emo CD Salvaro/Dakara

- Szukam domu. -Pewnie i tak sie nie uda, bo czemu ma sie udać, achh.
- Watahy powiadasz.
-No tak watahy właśnie.
<Dakar?>

Od Dakara CD Sharemoon

-Co ty robisz? Wypuść mnie!-krzyknęła i mnie popchnęła.
-Nie! Dopiero co poraził cię piorun, cud w ogólę, że żyjesz! Zawdzięczasz to tylko Salvarowi!-od krzyknąłem. Słowa, które wypowiedziałem same mnie zaskoczyły, czy ja właśnie pochwaliłem tego nieudacznika?!
-Skoro tak to daj mi z nim porozmawiać!-wydarła się tak, że aż mnie uszy rozbolały. Ach te kobiety nijak ich się nie da zrozumieć!
-Powiedziałem ci przecież, że chwilowo jest niedysponowany!- powiedziałem znów spokojnie. Wadera od razu zaczęła łączyć wszystko w całość i zaczęła się domyślać.
-Co mu zrobiłeś?!- krzyknęła.
<Sharemoon? Brak weny, mówiłem :3>

Od Salvaro/Dakara Do Emo

Szedłem przez las, znowu ignorując marudzenie Dakara. Po ostatniej sprawie miałem go dość, przegiął i koniec! Problem w tym, że żeby go nie słuchać musiałem się "wyłączyć" tak więc i uczyniłem, ale i przez to nie orientowałem się co wokół mnie się dzieje. I tak nagle wpadłem na jakiegoś wilka.
-Przepraszam-powiedziałem i spojrzałem na basiora-Co robisz na terenach watahy Błękitnego Nieba?-zapytałem uprzejmie.
<Emo?>

Od Sharemoon CD Dakara

- Nie, to niemożliwe... - Dodałam podejrzliwie i poczułam że Dakar się śmieje. - Czy ty robisz sobie ze mnie jaja?! - Krzyknęłam
Basior wzdrygnął się.
- Co?
- Wkurzasz mnie, idę z tond. - Powiedziałam
Wstałam z trudem, ale basior mnie nie powstrzymywał.
- Nie, proszę cię nie idź! - Stanął przede mną torując mi przejście.

<Dakar? Brak weny :/>

Od Dakara CD Sharemoon

Ta wadera jest inna, nie taka jak poprzednie... Ta jest silniejsza i bardziej tajemnicza... Pomyślałem sobie, a potem uśmiechnąłem się do niej.
-Nic takiego-powiedziałem chytrze i zacząłem udawać, że sie zastanawiam-Raczej nie, choć, niektóre legendy głoszą o demonach, które przejmują władzę nad umysłem wilka, ale nie nade ciałem-skłamałem. Usiadłem na ziemi i po machałem długim ogonem.
-Acha...-powiedziała zbita z tropu. Uśmiechnąłem się do siebie. Udało mi się ją nabrać! Ha! A Salvaro nadal jest nieprzytomny więc nic nie może zrobić! Hi! Hi!
<Sharemoon? Brak weny!>

Od Sharemoon CD Dakra/Salvaro

- Ja i tak już wychodziłam. - Powiedziałam
- Och, jaka szkoda, może zostaniesz chociaż do jutra? - Zapytał z nadzieją w głosie.
- Uwierz mi nie chcesz żebym została... - Powiedziałam
- Ależ chcę, jeśli chcesz możesz spać w mojej jaskini. - Zaproponował
- Nie! - krzyknęłam a po chwili się poprawiłam - Znaczy prześpię się pod ziemią.
Pomyślałam że jak będę spać pod ziemią i tam zamienię się w demona nie będę mogła się wydostać i nikogo już nie zabiję.
- Umiesz władać ziemią? - Domyślił się basior, a ja uświadomiłam sobie że ten demon w którego się zmieniam też włada żywiołem, ale innym, tylko jakim? Może mrokiem, albo cieniem. Gdy się w niego zmieniam jest noc, nie takiej zasady nie ma... dziś był dzień a ja się w niego zmieniłam. Może cień, wokoło mnie był dym lub czarna mgła, jak kto woli to nazywać, no ale to nie był cień. Gdy jestem demonem zabijam, więc jego żywiołem musi być śmierć! Musiał być akurat ten...
- Tak - Odpowiedziałam w końcu.
Przypomniałam sobie, że jak byłam demonem miałam na sobie jakiś amulet. Pomacałam swoją szyję i znalazłam sznurek a na jego końcu krzyż. Może teraz będę umiała nad nim panować.
- Czy to możliwe że dwa różne ciała są połączone i mają jedną duszę? - Zapytałam basiora, który stał bez ruchu.
- Skąd wiedziałaś? - Zapytał zszokowany.
- Ale co wiedziałam? - Zapytałam podejżliwie

<Dakar/Salvaro?>

Od Dakara/Salvaro CD Sharemoon

Spojrzałem na nią zaskoczony.
-Ale dlaczego?-zapytałem. Poczułem znajome uczucie, Dakar za wszelką cenę chciał przejąć ciało. Odetchnąłem głęboko, by się skoncentrować.
-Bo...Nieważne.-powiedziała i spróbowała wstać. Powstrzymałem ją łapą.
-Weź nad mi z nią pogadać!-wrzeszczał demon. Wyrywał się i sprawiał mi ból, był bardzo zniecierpliwiony.
-Poczekaj chwilę, zaraz przyjdę-powiedziałem z trudem i wyszedłem przed jaskinię, a potem schowałem się za krzaki.
-Daj mi wyjść! Natychmiast!!!-wrzasnął Dakar.
-Nie! Nie pozwolę ci...-wydusiłem.
-Sam chciałeś!-powiedział. Potem był tylko ogromny ból i upadłem na ziemię. Straciłem przytomność.

Błękitny płomień zniknął, a ogon wydłużył się. Ciało urosło itd. Znów byłem w swoim ciele. Podniosłem wzrok i uśmiechnąłem się. Wszedłem do jaskini i podszedłem do Wilczycy. Ukłoniłem się i pocałowałem waderę w łapę.
-Witam panią-powiedziałem szarmancko.
-Kim jesteś?-zapytała zaskoczona.
-Chwilowo zastępuje Salvara jest trochę niedysponowany!-uśmiechnąłem siię chytrze.
<Sharemoon?>

Od Sharemoon CD Dakara

- Tu jest wataha? - Zapytałam i w tej samej chwili uświadomiłam sobie że lepiej by było żebym była od niej jak najdalej...
- No skoro ja jestem jej alfą to chyba logiczne że jest. - Powiedział.
- W takim razie powinnam być jak najdalej... - powiedziałam

<Dakar? Brak weny :/>

Od Dakara/Salvaro CD Sharemoon

Szedłem przez las(Salvaro) starając się ignorować Dakara.
-Sal! No weź, daj się zmienić poderwę jakąś waderę, a potem ją rzucę i tyle! Potem dam ci się znowu zmienić!- jęczał w mojej głowie.
-Nie! Ty idioto! Mam dosyć budzenia się z obcymi waderami w jaskiniach!- powiedziałem z podniesionym głosem.
-Nadal jesteś zły za to wydarzenie z Lisą?-powiedział Dakar i zachichotał.
-A jak myślisz? Jej partner mnie zaatakował, bo myślał, że to była moja wina! A ty ciągle śmiałeś się w mojej głowie!!!- krzyknąłem.
Nagle zobaczyłem błysk i leżącą na polanie jakąś waderę.
-Ale przyznaj, że była śliczna- powiedział Dakar, który nic nie zauważył.
-Zamknij się!-powiedziałem i zatrzymałem się.
-A jak wyglądała w kałuży krwi!- znów się zaśmiał.
-Do cholery jasnej! Stul pysk i patrz!-krzyknąłem i zacząłem biec do wadery. Dakar się zamknął, wiedziałem, że zaczął się martwić o obcą waderę. Ale on jest dziwny!
-Dakar szybko pomóż, prze mień się, ale obiecaj, że od razu w watasze oddasz mi ciało!-Powiedziałem stanowczo.
-Niech ci będzie- mruknął. Tak więc oddałem ciało demonowi i teraz widziałem wszystko tak jakby trochę z daleka.

-Jak dobrze być znów w swojej skórze!-powiedziałem do siebie.(Dakar) Pod biegłem do wadery i wziąłem ją na grzbiet. Potem po pędziłem do naszej jaskini, znaczy Salvara i położyłem damę na legowisku. Oddałem ciało Salvarowi, który od razu zaczął leczyć wilczycę.

Nagle wadera się obudziła i przestraszona coś powiedziała i spróbowała wstać. Złapałem ją i z powrot położyłem ją na legowisku.
-Jestem Salvaro. Alfa Watahy Błękitnego Nieba, a ty znajdujesz się właśnie w mojej jaskini. Poraził cię piorun i sam dokładnie nie wiem jak to możliwe, że żyjesz-powiedziałem po czym po słałem jej uśmiech.
<Sharemoon?>

Od Sharemoon do Dakara

Urodziłam się niewidoma, w niewielkiej watasze, miałam dwie siostry i trzech braci. Nie obchodziłam nikogo, przez moje kalectwo uważano mnie za niepotrzebnego śmiecia. Mimo to, dzięki ziemi nauczyłam się wyczuwać wibrację łapami, lecz nikt tego nie rozumiał. Gdy miałam równy jeden rok spotkałam jakiegoś wilka który sprawił że widziałam. Niestety to trwało jedynie jeden dzień, a wieczorem pokłóciłam się z jednym z braci. Zasnęłam a gdy się obudziłam on leżał martwy, lecz nie było żadnych śladów krwi i niczego. W następnych nocach u innych wilków działo się to samo. Jednej nocy starałam się nie spać i czuwać, nie spałam całą noc i nic się nie wydarzyło, lecz w następnych nocach ciągle ktoś ginął. W końcu alfa nie wytrzymała i kazała zabijać podejrzane wilki, lecz to nie pomagało. Większość członków uciekła, lękając się alfy i tajemniczego mordercy. W końcu alfa też zginęła, ale tym razem widziano sprawcę, lecz nikt nie znał tego wilka. Mówiono że gdy przychodzi wszędzie rozsiewa czarną mgłę, która zabija wszystkich dookoła. W końcu zabito całą moią rodzinę i kilka innych wilków. Podejrzenia spadły na mnie, już mieli mnie zabić gdy w ostatniej chwili zemdlałam. Nie wiem co się stało, ale gdy się obudziłam byłam w tym samym miejscu a wszyscy inni leżeli martwi, wtedy zrozumiałam że owym demonem jestem ja sama. Uciekłam i starałam się zabić kilka razy, ale gdy byłam o krok od śmierci zmieniałam się w demona i cudem uchodziłam z życiem.
Szłam przez jakiś las, poczułam że przede mną jest jakieś urwisko. Bez chwili waha skoczyłam w nie, nie leciałam wcale bardzo długo aż w końcu uderzyłam o taflę wody. Nawet nie próbowałam się ratować. Powoli opadałam w głąb zbiornika. W końcu zaczęłam się dusić i zemdlałam.
Obudziłam się na jakiejś polanie, powoli otworzyłam oczy i ZOBACZYŁAM leżącą obok mnie martwą sarnę. Nie mogłam uwierzyć, a jednak. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy wręcz przeciwnie, bo z jednej strony żyłam, a z drugiej strony widziałam. Żeby w to uwierzyć chciałam się ugryźć, już miałam to zrobić gdy zauważyłam że łapa w której miałam zatopić zęby nie była wcale biała, tak jak to sobie zapamiętałam. Była wręcz czarna. Popatrzyłam na swój ogon, na którym zobaczyłam czaszkę. Prawie krzyknęłam. Spróbowałam ją ściągnąć, lecz moje starania szły na marne. Wtedy zauważyłam że na mojej szyi wisi jakiś łańcuszek, popatrzyłam na niego i uznałam że to jest czarny krzyż. Nagle gdzieś niedaleko przeleciała błyskawica, tworząc przeraźliwy huk. Dopiero wtedy zwróciłam uwagę na to gdzie jestem. Na niebie były czarne chmury i lał deszcz, ale ja jakoś nie byłam mokra... Wokół mnie unosiła się czarna mgła. Wstałam i nie zobaczyłam nic łapami. Co prawda nie było mi to potrzebne, ale i tak mnie zdziwiło. Spróbowałam ruszyć pobliski, niewielki kamień, ale nic się nie wydarzyło.
- O kurcze... - Powiedziałam, ale z moich ust wydobył się inny, mrożący krew w żyłach głos przypominający głos straszliwego demona. No fakt, przecież ja byłam straszliwym demonem, więc co się dziwić... Zauważyłam że mój amulet zaczyna świecić. Nagle trzasnął we mnie piorun, a ja zemdlałam. Gdy się obudziłam znowu byłam zwykłym wilkiem. Leżałam w jakiejś jaskini, a przy mnie stał jakiś basior. Szybko wstałam i od razu wywróciłam się na skutek wielkiego bólu który poczułam na całym ciele. Dzięki wibracji (żywioł ziemi ewidentnie do mnie wrócił) zauważyłam że basior obrócił się w moja stronę.
- Kim jesteś? Gdzie jesteśmy? Co tutaj robimy? Dlaczego jeszcze żyję? - Zawaliłam basiora pytaniami.


<Dakar?>

Otwarcie!

Mimo, że wataha nie jest jeszcze całkowicie skończona to mam przyjemność ją już otworzyć! :3
Można już dołączać i świetnie się z nami bawić!
Wasz Alfa Salvaro

Oprócz tego publicznie chciałem serdecznie podziękować Becie, Sharemoon za pomoc w grafice i innych rzeczach watahy! Dziękuje! :3