Szedłem właśnie przez las, cieszyłem się z jedno dniowej wolności od Dakara, bo on postanowił się zdrzemnąć. Sen demonów zwykle jest dość długi i głęboki więc mało prawdopodobne by było gdyby nagle się obudził. No więc tak szedłem i całkiem przypadkiem zobaczyłem leżącą na ziemi waderę. Z brzucha leciała jej krew, dziwne... Rzadko kiedy można dostać tego typu rany, nawet od jeleniowatych zwierzaków. Było to długie i głębokie cięcie. Na 100% nie była to robota zwierzyny. Pod biegłem do niej i zacząłem badać sytuację. Nie było dobrze, wadera stała na krańcu przepaści, po jednej stronie miała śmierć, a po drugiej życie. Ja jednak wcale nie miałem zamiaru tak jej tu zostawiać szybkim ruchem wziąłem ją na grzbiet i pobiegłem do lecznicy. Znowu... Położyłem Wilczyce na specjalnym legowisku i oglądnąłem ranę. Następnie wziąłem kawałek jeleniej skóry i przycisnąłem ją do rany, by na chwilę zatrzymać krwawienie. Następnie sięgnąłem po potrzebne mi zioła, wrzuciłem je go miseczki i specjalnym "tłuczkiem" zacząłem robić maź. Potem, gdy lek był gotowy wziąłem miseczkę i łapą zacząłem nakładać przecier na ranę. To powinno zatrzymać całkowicie krwawienie i przyśpieszyć gojenie. Następnie wziąłem bandaże z jagnięcej skóry(była bardziej rozciągliwa) i owinołem brzuch wadery. W końcu wszystko było skończone, nawet nie zauważyłem kiedy zastał wieczór. Pacjentka powinna nie długo się obudzić, a zresztą chyba powinienem przenieść się do lecznicy jeśli, każdy nowy wilk ma być ranny.
<Lily?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz