Tyle czasu leżenia? No chyba nie...
-Wystarczy mi góra jeden dzień i będzie blizna. Potrzebuje tylko zregenerować siły.- To powiedziawszy, strzepnęłam sobie z oczu włosy. Basior spojrzał na mnie jak na kogoś niespełna rozumu. Ignorując to spojrzenie przysnęłam.
Kiedy się obudziłam, zbliżała się noc. Czułam, że wróciła mi energia, więc spokojnie wstałam i uleczyłam się swoim żywiołem, co oczywiście mnie osłabiło ale takie jest życie. Zdjęłam opatrunki i zauważyłam, że została ledwo widoczna blizna- efekt zadziałał. Wesoło wyszłam z jaskini i poszłam zobaczyć choć trochę miejsc, gdzie trafiłam. I wtedy...
-Miałaś leżeć!- Krzyknął ten basior. Biegł w moim kierunku i, nie mogąc się powstrzymać, wybuchłam śmiechem. Znowu to samo spojrzenie "gdzie ty masz mózg?".
-Mam możliwość leczenia się żywiołem ale to pochłania trochę energii, więc dlatego chciałam tylko poleżeć- uśmiechnęłam się do niego.- I tak dziękuję za pomoc.
<Salv?>
niedziela, 14 września 2014
sobota, 13 września 2014
Od Salvaro CD Lily
Wojna Watah? Chyba jestem trochę z tyłu co do wiedzy na temat tego co się wokół mnie dzieje, mnie i naszej watahy. Trzeba się czegoś więcej dowiedzieć ...
-No pewnie- Odparłem ze zmęczonym uśmiechem. Ta "operacja" zajęła mu niemal cały dzień, a zszywanie... A właśnie wspomniał wcześniej o zszywaniu rany? Chyba nie, upsi!
-Wielkie Dzięki!- odparła wadera. Pokiwałem tyko głową w odpowiedzi.
- Za jakieś dwa tygodnie szwy powinny ci się już rozpuścić, ale do tego czasu masz bardzo na siebie uważać i nie wolno ci polować.Rana mogłaby znów ci się otworzyć i tym razem nie obejdzie się bez poważniejszych operacji. Co do jedzenia będziesz je dostawać, przykro mi, że tak to się skończyło, ale lepiej wycierpieć te dwa tygodnie niż cierpieć o wiele dłużej-Słowa może nie dodawały waderze za bardzo otuchyz ale taki już był nasz drogi Salvaro.
<Lily?>
-No pewnie- Odparłem ze zmęczonym uśmiechem. Ta "operacja" zajęła mu niemal cały dzień, a zszywanie... A właśnie wspomniał wcześniej o zszywaniu rany? Chyba nie, upsi!
-Wielkie Dzięki!- odparła wadera. Pokiwałem tyko głową w odpowiedzi.
- Za jakieś dwa tygodnie szwy powinny ci się już rozpuścić, ale do tego czasu masz bardzo na siebie uważać i nie wolno ci polować.Rana mogłaby znów ci się otworzyć i tym razem nie obejdzie się bez poważniejszych operacji. Co do jedzenia będziesz je dostawać, przykro mi, że tak to się skończyło, ale lepiej wycierpieć te dwa tygodnie niż cierpieć o wiele dłużej-Słowa może nie dodawały waderze za bardzo otuchyz ale taki już był nasz drogi Salvaro.
<Lily?>
Od Lily CD Salvaro
Od dłuższego czasu czułam tak paskudny zapach, że nie szło oddychać. To tak wygląda niebo? Podziękuję. O dziwo, czułam bicie serca, czyli jeszcze żyję. Powoli otworzyłam oczy zauważając, że jestem w jakiejś jaskini a niedaleko mnie kręci się obcy wilk, najpewniej to ten sam którego widziałam nim straciłam przytomność. Podniosłam głowę.
-Kim jesteś?- Zapytałam się go, na co od razu się odwrócił (stał plecami do mnie).
-Salvaro, alfa tutejszej watahy. A ty?
-Lily...To ty opatrzyłeś ta ranę?- Zerknęłam na brzuch.
-Ta. Z czystej ciekawości, skąd masz tyle ran?
-Niedawno rozpętała się ostra wojna watah, kilka wilków ze mną przeżyło...-wzdrygnęłam się na samo wspomnienie.- czekaj, jesteś alfą watahy? Mogę dołączyć?
<Salvaro?>
-Kim jesteś?- Zapytałam się go, na co od razu się odwrócił (stał plecami do mnie).
-Salvaro, alfa tutejszej watahy. A ty?
-Lily...To ty opatrzyłeś ta ranę?- Zerknęłam na brzuch.
-Ta. Z czystej ciekawości, skąd masz tyle ran?
-Niedawno rozpętała się ostra wojna watah, kilka wilków ze mną przeżyło...-wzdrygnęłam się na samo wspomnienie.- czekaj, jesteś alfą watahy? Mogę dołączyć?
<Salvaro?>
Od Salvaro CD Lily
Szedłem właśnie przez las, cieszyłem się z jedno dniowej wolności od Dakara, bo on postanowił się zdrzemnąć. Sen demonów zwykle jest dość długi i głęboki więc mało prawdopodobne by było gdyby nagle się obudził. No więc tak szedłem i całkiem przypadkiem zobaczyłem leżącą na ziemi waderę. Z brzucha leciała jej krew, dziwne... Rzadko kiedy można dostać tego typu rany, nawet od jeleniowatych zwierzaków. Było to długie i głębokie cięcie. Na 100% nie była to robota zwierzyny. Pod biegłem do niej i zacząłem badać sytuację. Nie było dobrze, wadera stała na krańcu przepaści, po jednej stronie miała śmierć, a po drugiej życie. Ja jednak wcale nie miałem zamiaru tak jej tu zostawiać szybkim ruchem wziąłem ją na grzbiet i pobiegłem do lecznicy. Znowu... Położyłem Wilczyce na specjalnym legowisku i oglądnąłem ranę. Następnie wziąłem kawałek jeleniej skóry i przycisnąłem ją do rany, by na chwilę zatrzymać krwawienie. Następnie sięgnąłem po potrzebne mi zioła, wrzuciłem je go miseczki i specjalnym "tłuczkiem" zacząłem robić maź. Potem, gdy lek był gotowy wziąłem miseczkę i łapą zacząłem nakładać przecier na ranę. To powinno zatrzymać całkowicie krwawienie i przyśpieszyć gojenie. Następnie wziąłem bandaże z jagnięcej skóry(była bardziej rozciągliwa) i owinołem brzuch wadery. W końcu wszystko było skończone, nawet nie zauważyłem kiedy zastał wieczór. Pacjentka powinna nie długo się obudzić, a zresztą chyba powinienem przenieść się do lecznicy jeśli, każdy nowy wilk ma być ranny.
<Lily?>
<Lily?>
Od Lily
Szłam z coraz większym trudem. Od zakończenia wojny nie wiem czy ktoś z mojej rodziny przeżył...Nie znalazłam ich ciał, więc mam nadzieję, że przeżyli. Mi wojna załatwiła wiele ciężkich ran, które częściowo mogłam uleczyć, póki miałam na to siły. Niestety najgorsza rana na brzuchu otworzyła się przy skoku na zająca jako posiłek. Przed jedzeniem zdołałam ją jakoś obwiązać żebym nie wykrwawiła się za szybko ale to było nieuniknione. Dlatego szybko zjadłam i ruszyłam jeszcze słabszym krokiem przez utratę krwi. Nie mogłam się uleczyć bo pewnie bym padła na miejscu, więc krew ciepła ze mnie strurzkami.
Dotarłam do jakiejś watahy, jednak nie miałam już sił. Słyszałam czyjeś zbliżające kroki. Po chwili już leżałam na ziemi z trudem oddychając ledwo widząc. Kiedy zauważyłam zarys jakiegoś wilka, straciłam przytomność.
<Salvaro, Dakar?>
Dotarłam do jakiejś watahy, jednak nie miałam już sił. Słyszałam czyjeś zbliżające kroki. Po chwili już leżałam na ziemi z trudem oddychając ledwo widząc. Kiedy zauważyłam zarys jakiegoś wilka, straciłam przytomność.
<Salvaro, Dakar?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)